Historyczna pozycja jednego z założycieli Football League
Accrington Stanley to klub, który dla wielu fanów futbolu, zwłaszcza tych śledzących rozgrywki Football Managera, jest doskonale znany. Jednak jego historia sięga znacznie głębiej niż wirtualne boiska. W 1888 roku Accrington F.C., prekursor dzisiejszego klubu, był jednym z założycieli najstarszej ligi świata – Football League. Wyprzedził tym samym takie potęgi jak Liverpool czy jakiekolwiek kluby z Londynu i Manchesteru. Był to także uczestnik buntu przeciwko federacji, która wykluczała z Pucharu Anglii zespoły płacące swoim piłkarzom. Dziś jednak role się odwróciły, a klub z hrabstwa Lancashire stoi po przeciwnej stronie barykady niż giganci Premier League. Jego historia naznaczona jest finansowymi problemami, w tym dwukrotnym bankructwem, a obecne rankingi Accrington Stanley plasują go w dolnych rejonach czwartego szczebla rozgrywek w Anglii.
Accrington Stanley? A kto to taki? – kulisy legendarnej reklamy mleka
Mimo skromnych sukcesów sportowych, nazwa klubu stała się w Wielkiej Brytanii powszechnie rozpoznawalna, a wszystko za sprawą kampanii reklamowej z lat osiemdziesiątych. Brytyjscy producenci mleka, chcąc zachęcić dzieci do jego picia, stworzyli spot, który na stałe wszedł do kanonu popkultury. W reklamie dwaj młodzi kibice Liverpoolu dyskutują po meczu. Jeden z nich prosi o mleko, tłumacząc, że pije je gwiazda The Reds, Ian Rush. Według niego, legendarny napastnik ostrzegł go, że jeśli nie będzie pił mleka, to w przyszłości będzie grał co najwyżej dla Accrington Stanley. Kultowa fraza „Accrington Stanley? A kto to taki?” stała się tak popularna, że reklama była emitowana przez sześć lat, a tekst wszedł do codziennego języka Brytyjczyków, stając się synonimem czegoś mało znanego i nieistotnego.
Dlaczego historyczne rankingi Accrington Stanley są kluczem do zrozumienia klubu?
Choć mogłoby się wydawać, że bycie obiektem żartu jest powodem do wstydu, fani i władze Accrington Stanley podeszli do sprawy z humorem i dystansem. Zrozumieli, że reklama przyniosła im rozgłos, na który sportowo nie mogli liczyć. Za użyczenie nazwy klub otrzymał dziesięć tysięcy funtów, co w tamtym czasie było znaczącą kwotą. Co więcej, gdy w 2006 roku klub walczył o przetrwanie, stacja Sky Sports wykorzystała słynny slogan do promowania akcji ratowania go przed bankructwem. To pokazuje, jak niskie rankingi Accrington Stanley i łatka „najgorszego” klubu stały się paradoksalnie częścią ich tożsamości i siły marketingowej, przynosząc im sympatię i rozpoznawalność, o jakiej wiele podobnych zespołów może tylko marzyć.
Od bohatera reklamy do skazanego za morderstwo
Niestety, historia związana z reklamą ma również swoje mroczne strony. Choć główny aktor, Carl Rice, został ciepło przyjęty przez kibiców i zaproszony na mecz, losy jego kolegi z planu potoczyły się tragicznie. Kevin Spaine, który w spocie był mniej widoczny, w latach dziewięćdziesiątych wszedł na ścieżkę przestępczą i uzależnił się od narkotyków. Jego kryminalna kariera, obejmująca prawie sto zarzutów, zakończyła się w 2022 roku. Spaine śmiertelnie pobił mężczyznę w melinie niedaleko stadionu Anfield, rzekomo wściekły, że ofiara nie miała przy sobie pieniędzy ani narkotyków. W 2023 roku został skazany na dożywocie za morderstwo, co rzuciło ponury cień na nostalgiczną historię reklamy.
Finansowa przepaść: miliard euro kontra trzy miliony
Starcie w Pucharze Anglii z Liverpoolem doskonale obrazuje, jak wielka przepaść dzieli oba kluby. Wartość kadry The Reds wyceniana jest na prawie miliard euro, podczas gdy łączna wartość zawodników Accrington Stanley to zaledwie trzy miliony euro. Ten kontrast finansowy jest bezpośrednim odzwierciedleniem pozycji, jakie oba zespoły zajmują w angielskiej piłce. Dla Liverpoolu to codzienne realia walki o najwyższe trofea, dla Stanley – dowód na to, jak trudno jest rywalizować w cieniu gigantów. Mimo to, takie mecze jak ten na Anfield są esencją rozgrywek pucharowych.
Puchar Anglii: starcie Dawida z Goliatem na Anfield
Spotkanie z Liverpoolem w trzeciej rundzie Pucharu Anglii (11.01.2025) to dla niewielkiego miasta w Lancashire prawdziwe święto. Mimo że mecz odbędzie się na wyjeździe, na Anfield, klub zorganizował transport dla ponad tysiąca swoich fanów dwudziestoma autobusami. Chociaż w Polsce nie będzie transmisji z tego spotkania, dla społeczności Accrington jest to wydarzenie historyczne. To pojedynek Dawida z Goliatem, w którym wynik sportowy schodzi na dalszy plan, a liczy się sama możliwość zmierzenia się z jednym z najlepszych klubów na świecie.
Radość po losowaniu, czyli marzenia kibica Liverpoolu w barwach Stanley
Symbolicznym obrazem tego, czym jest to spotkanie dla zawodników Accrington, była reakcja Josha Woodsa na wieść o wylosowaniu Liverpoolu. Napastnik, który od dziecka jest wielkim fanem The Reds, eksplodował radością, a nagranie z tego momentu obiegło media społecznościowe. Woods, który zawodowo zaczął grać w piłkę dopiero w wieku 21 lat, wcześniej przygotowując się do zawodu fryzjera, dostał szansę spełnienia swojego największego marzenia – zagrania na Anfield. Jego historia pokazuje, że nawet jeśli rankingi Accrington Stanley nie imponują, to dla piłkarzy z niższych lig takie chwile są bezcenne.
